Post inny niż wszystkie - BMW X2 20i 192 KM w naszych rękach :)
Dlaczego inny, ano dlatego, że tak naprawdę nie opiszemy tym razem naszej realizacji, a raczej nasze doświadczenia po dwudniowej jeździe tym samochodem, który otrzymaliśmy na testy :).
O wyglądzie rozpisywać się nie będziemy.
Jak się sprawa ma każdy wie i tak naprawdę to czy jest ładny czy nie jest kwestią gustu. A jak wiadomo o gustach się nie dyskutuje :).
Nam osobiście autko się podoba, wprowadza odrobinę świeżości :).
Bardzo interesujące i niecodzienne dla BMW jest umiejscowienie znaczka z logo na tylnych słupkach.
Jest to nawiązanie do aut BMW z lat 70.
Pachnie świeżością ;).
Ciekawie też wygląda odwrócony grill, który od razu zwraca naszą uwagę.
Co do samego samochodu testowany egzemplarz to BMW z 2 litrowym benzynowym silnikiem o mocy 184 KM.
Przyznać należy, że to w sam raz do tych gabarytów.
Samochód bardzo żwawy i nie ma tendencji do "zadyszek".
Mały i niepozorny, niczym szerszeń, ale na drodze nie można go lekceważyć ;).
Akurat tak się złożyło, że w ciągu tych kilku dni mieliśmy do pokonania kilka, bo ok. dwa tysiące kilometrów, więc przetestowaliśmy "malucha" na wszystkie sposoby.
Pierwsze 200 km pokonane drogą autostradową było całkiem fajne.
Uśmiech na twarzy, lewy pas i "High Life".
Autko w miarę dobrze wyciszone jak na tę klasę, dobrze trzymające się drogi i sprawiające wrażenie stabilnego... do czasu.
Niestety ten stan się zmienił niczym pogoda w górach jak tylko zjechaliśmy na drogi krajowe.
Nasze uśmiechy zaczęły przypominać uśmiechy celebrytów nafaszerowane botoksem.
Staraliśmy się utrzymać ten stan jak najdłużej.
Z nerwowością, jaką eksponuje Pani z reklamy NeoPersen, szukaliśmy najbliższej stacji, by w końcu wyjść z samochodu i rozprostować kości, a także poskładać to co zostało z naszych wnętrzności ;).
Na szczęście, a jak się okazało, na moje nieszczęście, znalazła się stacja na której po kawie, kilku ćwiczeniach "ala chodzia", ruszamy dalej.
Tym razem zamiana miejsc. To właśnie to nieszczęście o którym wspomniałem wcześniej. Okazuje się, że brak komfortu za kierownicą jest niczym w porównaniu do braku komfortu na miejscu pasażera.
Wspólnik wyraźnie odżył za kółkiem, a ja już nie mogłem doczekać się kolejnego pit stopu i zmiany miejsc ;).
Kilometry mijały, droga robiła się jeszcze gorsza, wyboista, a wnętrzności doznawały stanu nieważkości.
Na kolejnej stacji wpadliśmy na szalony pomysł, aby sprezentować maluchowi modyfikację, oczywiście za zgodą właściciela, jako bezpłatny bonus od nas. Chip "poszedł" z 192 KM na 270 KM :)
Byliśmy niesamowicie ciekawi jak będzie to jeździło skoro na serii jest naprawdę w porządku.
Poniekąd łudziliśmy się, że dodatkowa moc pozwoli nam zapomnieć o komforcie, a raczej jego braku.
Po otrzymaniu zgody wysłaliśmy programowanie silnika w "chmurę" i ruszyliśmy dalej w oczekiwaniu na modyfikację od naszych tunerów.
Na potwierdzenie modyfikacji czekaliśmy z większym napięciem niż uczestnicy programu Big Brother, gdy brat głosem swojej siostry oznajmia: "w dniu dzisiejszym głosem mieszkańców opuści dom (...) "
Gdy tylko pojawiła się notyfikacja o wykonanej modyfikacji nawet nie czekaliśmy na stację benzynową. Pierwszy lepszy zjazd z drogi i narzędzia w ruch. 8 minut upload do ECU sterownika i na nasze twarze wrócił uśmiech.
Tym razem prawdziwy, szczery... Boszeee jak ten samochód "za...suwa".
Coś niesamowitego. Dosłownie mały pocisk. Nie ma się co dziwić nasz "szerszeń" otrzymał od nas extra 75 KM i 130 Nm.
Już nawet przestały nas boleć plecy. Kompletnie nie myśleliśmy o komforcie, bo niczym Anakin Skywalker czując MOC poddaliśmy się jej kompletnie.
Na nasze szczęście okazała się nam długo oczekiwana droga szybkiego ruchu, gdzie "poszliśmy w ponaddźwiękową" ;).
Wtedy też pojawiło się pytanie czy jest szansa zakodować światła stroboskopowe, bo już ręka bolała nas od migania długimi ;).
Lewy pas był przez nas zajmowany przez cały czas :)
Dosyć szybko dojechaliśmy na miejsce docelowe o dziwo ciągle z uśmiechem na twarzy.
Tego dnia pokonaliśmy ok 800 km, a finalnie tym samochodem kilkaset kilometrów. Co możemy powiedzieć na podsumowanie?
Uważamy że jazda samochodem z tym silnikiem, który mieliśmy, ale zapewne tyczy się to też innych jednostek napędowych bez modyfikacji to najgorsze co można zrobić.
W tym samochodzie na próżno jest szukać komfortu. Jest to jego główny minus.
Oczywiście jazda po mieście i krótkie dystanse do 100 km na dobrych nawierzchniach są jak najbardziej akceptowalne i miłe :).
Jednak wypad na wakacje tym samochodem np. do Chorwacji zaowocuje wizytą u kręgarza.
Jest jeszcze jedna kwestia, która nie do końca nam się podobała, a w zasadzie kompletnie nam się nie podobała. To przedni napęd, który nawet na seryjnym oprogramowaniu potrafił wyrywać kierownicę z rąk.
Na krętych drogach z dużymi wybojami i dziurami gdzie należy jednocześnie wchodzić w zakręt i dynamicznie przyspieszyć można sobie wyrobić wszytki rodzaje mięśni rąk, oraz odkryć takie nie znane jeszcze medycynie.
Siłownię w tym dniu można sobie spokojnie odpuścić :)
Jeszcze taka mała dygresja na koniec skierowana do panów. Jeżeli chcecie kupić ten samochód swojej żonie z nadzieją, że będzie Was odbierała po "zakrapianej" imprezie to rezygnujcie z tego pomysłu :).
Naprawdę, ponieważ w stanie w jakim zapewne będziecie przy "trzęsawce" jaka jest na przednim fotelu pasażera i całym tyle możecie zostawić część imprezy w samochodzie :).
No chyba, że będzie zwykłe zawieszenie i opony, a drogi macie pozbawione "kocich łbów" :).
Pamiętajcie, że opis ten jest stworzony z uśmiechem i żartem, to oczywiście nasza subiektywna opinia, ponieważ dużo jeździmy limuzynami serii 5, więc X2 zwyczajnie nie przypada nam do gustu ;).
Pozdrawiamy Was serdecznie :)
#BMWX2 #BMWchiptuning #bmwx2test