CHIPTUNING i jego wpływ na zużycie samochodu.

"No dobra, ale jak to jest z tym "czipem"? Zużywa on silnik czy nie, jest niebezpieczny, czy nie?"

Pytanie brzmi interesująco i odpowiedź może być różna w zależności od punktu widzenia.

Oczywiście zdajemy sobie sprawę, że zanim jeszcze cały tekst zostanie przeczytany ze zrozumieniem to grupa "specjalistów" z "doktoratami" pozostawi pod nim swoje "interesujące" przemyślenia ;).Szczególnie te o hamowniach radzimy zostawić na przyszły post, który niebawem zamierzamy napisać ;).

Celem tego tekstu jest trafić do ludzi, którzy niekoniecznie mają szerokie pojęcie o motoryzacji, ponieważ z różnych względów ich to nie interesuje, jak i o CHIPTUNING'u. Chcemy przedstawić i wytłumaczyć jak jest w rzeczywistości, a nie marnować czas na dyskusję w której brak argumentów.

Nasze doświadczenia zbieraliśmy latami, sami jeździmy od dekady samochodami po modyfikacji i dlatego czujemy, że możemy powiedzieć co nieco na ten temat :).

Więc zacznijmy od początku.

Nawiązując do tytułu tego posta - czy samochód zużywa się bardziej po modyfikacji niż na serii?

Odpowiedz brzmi:
TAK i NIE.

Prawa fizyki są oczywiście tutaj nieubłagane i jeśli używamy codziennego pojazdu cywilnego do "upalania" go na torze w niedzielne popołudnie lub do "street racing'u" to nie ma opcji, samochód zużyje się szybciej i prawdopodobnie ulegnie awarii.
Pytanie nie brzmi czy się uszkodzi, a kiedy.

Z drugiej strony jednak, jeśli to samo zaczniemy robić pojazdem seryjnym to również ulegnie on awarii, z tą różnicą, że nie będzie na kogo "zwalić" winy za jego uszkodzenie ;).

Bez względu czy mamy modyfikację (tzw. Chiptuning), czy nie to samochód zawsze może się "popsuć".

I nie, nie mamy zamiaru promować naszych usług, zachęcać klientów do wzmocnienia pojazdu etc., post ma intencję czysto informacyjną, a każdy sam decyduje o swoim pojeździe czy o tunerze z którego usług skorzysta.

W Polsce jest kilka bardzo dobrych firm tuningowych, które uczciwie przeprowadzą modyfikację, a żadnej z firm nie zamierzamy oczerniać czy podważać ich umiejętności dopóki z usług tych że firm nie skorzystamy. Tak, to chyba naturalne....

Jesteśmy firmą, która pasjonuje się tematyką pojazdów BMW i zajmuje się szeroko rozumianym zakresem usług związanych z elektroniką. Nie robimy tego z musu lub z braku pomysłu na życie, a z czystej miłości do marki.

Tak więc sam CHIPTUNING absolutnie nie jest groźny dla silnika czy dla jego osprzętu pod warunkiem, że jest zrobiony przez doświadczonego tunera.

Wpływ na długowieczność naszego pojazdu ma sposób jego eksploatacji. Czynniki, które definiują właściwą eksploatację to:

A. Wymiana płynów eksploatacyjnych, przede wszystkim zmiana oleju najpóźniej co 12.000 do 15.0000 km
B. Poprawne rozgrzewanie pojazdu przed przystąpieniem do dynamicznej jazdy
C. Poprawne schłodzenie pojazdu po zatrzymaniu się
D. Unikanie jazdy w 100% w mieście
E. Unikanie jazdy na krótkich dystansach bez możliwości pełnego rozgrzania silnika do temperatury roboczej

Powyższe punkty dotyczą przede wszystkim samochodów nowoczesnych z turbosprężarkami, choć również nie zaszkodzą starszym pojazdom z silnikami wolnossącymi (bez turbosprężarki).

Rozwijając wątek eksploatacji wytłumaczymy o co chodzi nam w powyższych punktach:

ad A
W dzisiejszych czasach przeciętny samochód zakupiony u dealera ma bardzo długi interwał między wymianami oleju w silniku oraz wymiany filtrów. Producentom niekoniecznie zależy na długowieczności naszego pojazdu, ponieważ idealnie byłoby gdyby zepsuł się po gwarancji, a my pójdziemy kupić nowy.
Taki punkt widzenia jest zrozumiały i w czasach konsumpcjonizmu niemalże absolutnie tolerowany.
Możemy to zaakceptować i z tym żyć, to nie nasza wina, że tak jest, ale ciężar odpowiedzialności to już nasza broszka.
Więc tą odpowiedzialnością nazwalibyśmy naszą reakcję na takie czy inne działania producentów i przeanalizowali czy rzeczywiście wymiana oleju co 25.000-30.000 km jest słuszna czy nie.

Pierwsza grupa ludzi powie: "a ja mam to gdzieś, bo i tak jeżdżę autem 2-3 lata i zmieniam na nowy".
Tak, zgadzamy się, to ich wybór i nie można zaprzeczyć temu, że to co mówią ma sens, a w ich przypadku zmiana oleju z mniejszym interwałem niż zaleca producent raczej nie ma sensu. Samochód prawdopodobnie przez te 2-3 lata będzie zupełnie bezawaryjny przy wymianach oleju co 30.000 km. Świetnie i życzmy z całego serca, aby tak było :).

Druga grupa ludzie stwierdzi: "przecież my jeździmy nowo kupionym samochodem ok. 5-7 lat i dopiero wtedy wymieniamy na inny".
Dla nich informacje zawarte w tym poście będą bardzo wartościowe, a dlaczego? A to dlatego, że jeśli zrobią dodatkowo serwis olejowy między standardową wymianą wg wskazań komputera to jest 90% większa szansa, że ich pojazd nie ulegnie poważnej awarii w ciągu tych 5 czy 7 lat.
Olej odpowiada nie tylko za smarowanie silnika, ale także spełnia funkcje termiczną, ma za zadanie odprowadzać ciepło, chłodzić i smarować turbinę i inne podzespoły w silniku.

Poza tym wiele testów wykazało, że olej po ok. 12.000 km traci 80% swoich właściwości. Nie od dziś wiadomo, że hasło "long-life" to tylko "hasło" marketingowe niemające nic wspólnego z rzeczywistością. Spróbujcie znaleźć olej "short-life" ;).

Jakiś czas temu umieszczaliśmy na naszym FanPage'u film z YT, który pokazywał jak wygląda olej po 22.000 km. Link podajemy tutaj, to nie jest video naszej produkcji, zachęcamy do obejrzenia jeśli ktoś jeszcze nie widział :) https://www.youtube.com/watch?v=nhxYLPvTQOo

To tyle w punkcie A, zastosuj metodę częstszej wymiany oleju, a będziesz miał mniej problemów w przyszłości.

ad B
"Co to znaczy poprawne rozgrzewanie silnika przed dynamiczną jazdą?"

No właśnie, dla ludzi, których nie bardzo interesuje budowa silnika i jego osprzętu jest to temat dość trudny do zrozumienia. W skrócie chodzi o to, żeby nie przekraczać pewnych obrotów, dopóki wskazówka temperatury płynu lub oleju nie stanie na środku.

W różnych pojazdach oznacza to temperaturę roboczą między 80-100 stopni C.

"No dobrze, ale ile to obrotów?"

No powiedzmy, że ok 2500 obr/min w dieslu, a 3500 obrotów w przypadku silnika benzynowego ;).
Nie wiemy jak łatwiej to wytłumaczyć,ale coś w tę stronę ;). Po prostu do tego czasu obchodzimy się z pedałem gazu jak z "jajkiem". Nie wciskamy go do "dechy", nie jedziemy 160 km/h, nie ścigamy się z nikim od świateł do świateł ;). Zupełnie spokojnie rozwijamy moc i przyspieszamy. Ufff to było trudne, mamy nadzieję, że choć troszkę rozjaśniło Wam tę kwestię, jeśli nie to piszcie w komentarzu, będziemy temat "gnębić".

No dobrze i w końcu nasza wskazówka temperatury "stoi" pionowo lub poziomo (zależy od samochodu), to już każdy będzie wiedział, co dalej?
Od tego momentu możemy śmiało przyspieszać zdecydowanie do samego końca, wciskać gaz do "dechy". Możemy też "ścigać" się z pod świateł, czego mocno odradzamy ze względów bezpieczeństwa, a także jechać 200 km/h jeśli nasz samochód jest w stanie ;).

Jesteśmy uratowani, życie naszego samochodu wydłużyło się o jakieś 30%. Tak, właściwe rozgrzanie samochodu ma aż tak olbrzymie znaczenie dla jego żywotności, to nie żart, to po prostu prawa fizyki. Takim sposobem nie dopuścimy do przegrzewania się materiały i jego błyskawicznego zużycia.

ad C
No dobra, mieliśmy już opis poprawnego rozgrzewania, to może teraz przejdziemy do właściwego "schłodzenia" pojazdu po jeździe, a szczególnie takiej dynamicznej ;).

"No dobra, mam go schłodzić? Ale jak, polać wodą czy co, może okład z lodu?" ;-)

Nie, nie chodzi o wodę, czy lód, a o to, aby pompa oleju nie zatrzymała się nagle gdy zjedziemy z trasy lub chwilę wcześniej wyprzedziliśmy jakiegoś "łysego dresiarza" w BMW ;-), a teraz zamierzamy "zgasić" silnik.

Rzecz w tym, że po natychmiastowym jego wyłączeniu przestaje pracować pompa oleju, która ma za zadanie poprawnie rozprowadzać smarowidło w całym silniku i jego osprzęcie.
Gdy przestaje ona pracować, zaraz po "zgaszeniu", następuję wzrost temperatury oleju do poziomu w którym zaczyna się on dosłownie smażyć czy przypalać. Bardzo łatwo sobie wyobrazić co się dzieje gdy np. turbina rozgrzana jest do bardzo wysokiej temperatury kilkuset stopni C, a olej w niej płynący nagle zatrzyma się, efekt taki jak wylane masło na bardzo mocno rozgrzaną patelnię, zwyczajnie się on po chwili przypali jeśli nie będziemy mieszać lub nie użyjemy go do jajecznicy ;).

Gdy już dojdzie do tego przypalenia to drastycznie obniża się jakość smarowania turbiny, która z czasem się po prostu zepsuje, powstaną luzy na wirniku lub dojdzie do zapieczenia, które finalnie wpłynie na skrócenie jej żywotności.

Oczywiście pół biedy jeśli zepsuję się sama turbina, gorzej gdy pociągnie za sobą silnik. Ale to temat na innego posta ;).

Tak więc podsumowując, dobra rada i metoda to taka, aby po zjeździe z autostrady, z wyścigu na 1/4 mili czy wyścigu "drag race", odczekać minimum 1-2 minuty i dopiero zgasić silnika. Temperatura ustabilizuje się i wszystko będzie poprawnie schłodzone i nasmarowane :).

Jeśli doszedłeś do tego punktu i zastosujesz się do tej metody to masz jak w banku, że nigdy nie będziesz narzekał na awaryjność turbosprężarek, a firmy je regenerujące nie będą za Tobą przepadać :).

ad D
Kolejna rzecz, dość ważna dla układu wydechowego i dolotowego, to unikanie jazdy po mieście. Tak tak, już słyszymy te głosy "ale ja pracuje w mieście, a do pracy mam 5 km, więc jak mam nie jeździć w mieście"?
Nie dajmy się zwariować, nie chodzi o to, aby od razu przechodzić na rower, choć byłoby to korzystne dla wszystkich, ale przede wszystkim aby zdawać sobie sprawę, że ciągłe ujeżdżanie samochodu po mieście skróci jego żywotność. Taka jazda spowoduje szybsze starzenie się oleju, zapychanie układu dolotowego oraz wydechowego (filtra cząstek stałych - DPF) w przypadków silników diesla.

Na dzień dzisiejszy jeśli większość Twoich podróży to miasto to mocno zalecamy silnik benzynowy. Fakt, że spali on więcej, ale zrekompensuje raczej mniej problemową eksploatacją w takich warunkach.
Jednak jeśli jesteś już posiadaczem diesla i mieszkasz oraz pracujesz w centrum miasta to zrób sobie przysługę i wsiądź na rower :D............, nie no żartujemy, zrób tak: wyjedź 1-2 razy w tygodniu poza miasto na jakąś obwodnicę, drogę ekspresową czy autostradę i jedź choć pół godziny. Doprowadzi to do częściowego wypalenia DPFa, który na 99% znajduje się w Twoim aucie ;). Dłuższa jazda w takich warunkach spowoduje pewne jego zapchanie.

ad E
Punkt ten jest w sumie tym samym o czym napisaliśmy wyżej, z tą różnicą, że uwagę zwracamy szczególnie na rozgrzanie samochodu. Świetnie byłoby gdybyście wybierali taką trasę, aby Wasz samochód rozgrzał się maksymalnie, czyli wskazówka temperatury na środku :)

Stosując powyższe metody możecie być pewni, że właściwie wykonany CHIPTUNING nie zaszkodzi Waszemu pojazdowi, że zrobiony z głową jest bezpieczny i wykorzystuje rezerwy (bufor) jaki zostawił producent na inne lub przyszłe modele samochodów.
Ważne tylko, aby wybierać Tunerów z doświadczeniem, niech Waszym kryterium nie będzie cena usługi, ponieważ wtedy jest bardzo duża szansa, że ktoś zrobi to niepoprawnie lub będzie eksperymentował.

Czy my to stosujemy się do powyższych zaleceń w swoich samochodach?

Absolutnie, a zmiany eksploatacyjne w naszych pojazdach odbywają się co 10.000 km od nowości i samochody przejeżdżają po 250.000-300.000 km bez żadnych awarii związanych z silnikiem.

Jeśli Wy, drodzy czytelnicy macie również jakieś rady, które płyną z Waszego doświadczenia to zachęcamy do podzielenia się nimi. Niech nasze samochody działają bezbłędnie jak najdłużej, ponieważ nikt nie lubi nieoczekiwanych awarii ;).

Dziękujemy, że jesteście z nami, że nas czytacie i z góry dziękujemy za wszystkie komentarze :)

#bmwkodowanie #bmwchiptuning
Przeczytaj na